- Jak prać buty? Czy pranie w pralce jest bezpieczne?
- Praktyczny Przewodnik Po Pielęgnacji Samochodu: Od Czyszczenia po Ochronę
- Przez mityczne ziemie Azeroth do dystopijnego Londynu - odkryj światy literackie na Matfel.pl
- Fotel glamour: jak wprowadzić luksusowy akcent do Twojego wnętrza?
- Uprawa bezorkowa ratunkiem dla roślin w czasie susz
Józef Cyppek Nowa książka o mordercy ze Szczecina
Niewątpliwie Józef Cyppek jako legenda Szczecina nasuwa skojarzenie z Hannibalem Lecterem. Został skazany na śmierć, w roku 1952 ją wykonano. Po dziś dzień krąży ta legenda, jednak do tej pory nikt nie wziął akt sprawy z archiwum policji i nie przyjrzał się faktom. Tego właśnie dokonał Jarosław Molenda, autor nowej książki pt. “Rzeźnik z Niebuszewa. Seryjny morderca i kanibal czy kozioł ofiarny władz PRL-u?” na temat historii Józefa Cyppka ze Szczecina. To tym bardziej interesująca sprawa, że w powojennym Szczecinie, nikt nie lubi Niemców, a J. Cyppek jest pochodzenia niemieckiego. Jakie dowody, ślady zbrodni wskazywały na J. Cyppka, a może wskazywały na jego udział w zbrodni, a nie samodzielną zbrodnię? A czy jest możliwe, że ktoś użyczył sobie mieszkania J. Cyppka do popełnienia zbrodni?
W sieci można doszukać się wywiadów z autorem książki Jarosławem Molendą. Wskazuje on na wiele nieprawidłowości związanych z prowadzonym śledztwem. Głównymi niedociągnięciami był czas w jakim skazano J. Cyppka. Okazuje się, że cały proces 4-5 godzin, a sprawa tydzień. Równie szokujące wydaje się, że głównych świadków nawet nie przesłuchano.
Szczecin słynie z legendy o mordercy, który ćwiartował swoje ofiary i mielił a następnie sprzedawał w pobliskich barach oraz na manhatanie. Śledztwo dziennikarskie pozyskało nowe wątki, nowe dowody, sytuacje, a przede wszystkim bazuje na faktach.
Autor zarzuca organom ścigania, że nie chciały poznać prawdy. Bardziej zdaniem Jarosława Molendy policja chciała dopasować sprawcę do zbrodni, chciano rozwiązać sprawę w trybie pilnym polepszyć statystyki policji. Autor omawianej książki wskazuje, że Józefa Cyppka skazano za jedno morderstwo, którego nie udowodniono, a pozostałe zbrodnie przypisano mu w klasycznym już przypadku: ktoś coś zrobił to znaczy, że jeśli na tym samym terenie dochodzi do podobnych czynów, to znaczy, że zrobił to ten sam człowiek. Można sobie wyobrazić ten raj dla zbrodniarzy: dowiadują się, że gdzieś popełniono zbrodnię, więc to co oni będą robić przypiszą tej samej osobie, a nie im. Jarosław Molenda podkreśla również zaniedbania w prowadzeniu śledztwa: nie pobrano odcisków palców z narzędzia zbrodni, a opisana sekcja zwłok zakrawa na kpinę, ponieważ napisano w niej, że ofiara dostała uderzona kilka razy w głowę, a tymczasem głowa została odnaleziona w jeziorze Rusałka, dużo, dużo później. Wszystko to sugeruje, że starano się raczej schować akta do archiwum niż znaleźć prawdziwego złoczyńcę. Wszystkie dokumenty, które dodano do śledztwa można podważyć, opierały się np. na zeznaniach 10 letnich dzieci, które współcześnie nie mogłyby uchodzić za prawomocne. Można powiedzieć, że całą sprawę schrzaniono.
Autor dodaje, że porusza nowe watki, których wcześniej nikt nie zauważył. Porusza też temat handlowania zmielonym mięsem ofiar ale nie jest to jego główny wątek poruszanej sprawy. Po przeczytaniu tej książki można dojść do różnych wniosków. Być może skazano niewinnego człowieka, a może brał w tej zbrodni przymuszony udział, a prawdziwy morderca żyje po dziś dzień lub dawno gdzieś wyjechał i zmarł śmiercią naturalną. Takie historie budzą wiele emocji, mogą też zmienić wizję legendy mordercy ze Szczecina.